Teraz największym problemem jest konieczność nauki z domu. Wiem, że w różnych szkołach różnie do tego podchodzą i niektórzy mają luz, ale u nas nauczyciele wręcz prześcigają się w tym, kto wymyśli więcej i bardziej "ambitnych" zagadnień do opracowania w czasie epidemii. Wczoraj same
zadania z polskiego obejmowały ładnych kilka kartek A4... oby to się jak najszybciej skończyło.